Wyszukaj

slider

Witaj serdecznie!
Jest nam niezmiernie miło, że tu z nami jesteś! :)


Tu dowiesz się więcej na temat rasy


Poznaj nasz psi punkt widzenia


Co nieco o sportowych zajawkach


Wycieczki u boku psa - za kulisami

niedziela, 5 kwietnia 2020

Z archiwum: Dlaczego nie chcesz mieć mudika...

*Ten post został pierwotnie opublikowany na starym blogu, zostaje publikowany ponownie na prośbę wielu fanów. :)  Seria będzie kontynuowana.
Data pierwotnej publikacji: 12.04.2015*

Wylazło tych postów dlaczego nie chcesz aussie, bc, yorka, tego, tamtego... Mudi robią się niestety powoli popularne, bo fajnie biegają agility, wyglądają super na obi, oczywiście, są cudowne do pracy. W życiu codziennym jednak wygląda to nieco gorzej.
1. Mudi szczekają. Mnóstwo, zawsze i niemalże bez przerwy. Szczekają bo coś chcą, bo czegoś nie chcą, bo się cieszą i bo są złe. Właściwie nie przestają szczekać. Ktoś kto nas zna może powiedzieć że tak, ale przecież czarne tak ślicznie cichutko czeka przy płocie na treningach. Czeka, za to na torze kłapie mordą jak opętana, ponadto sporo pracy włożyłam w to żeby zamknęła japę jak czeka na swoją kolej, a i tak nie zawsze potrafi wytrzymać. Stróżują w każdą porę dnia i nocy i nawet ptaszek nie przefrunie obok naszego okna nie zauważony i nie zapowiedziany odpowiednim darciem mordy. Na spacerach każde ciągle coś obszczekuje albo ogólnie wyśpiewuje peany pt. "ochjakcudowniespacerrowerbiegankotaktaktak"... Mi to nie przeszkadza, lecz jeśli nie lubisz szczekania, to zaufaj mi, mudików też nie lubisz. :D

Aktualizacja: Aktualnie, mając sześć mudi w domu bywa cicho, poza wyjęciem sytuacji: spacer, jedzenie, trening, zabawa, ktoś przyjechał/coś zabrzmiało podejrzanie. Do przeżycia, ale decybele na treningach i spacerach i tak są porządne. ;) Nasza trenerka agility wspomina, że na nasze treningi poważnie rozważa stopery do uszu...

2. Mudi pasą. Wszystko. Dosłownie, wszystko, jedne pasą inne psy, drugie dzieci, trzecie ludzi, inne jeszcze wszystko co w jakikolwiek sposób przypomina owcę. (Pasą też szczekając.) Pasą nawet siebie wzajemnie! Ru nadal twierdzi że każdy człowiek/inny pies to owca, czarne odwołuje się bez problemu co nie zmienia faktu że gdyby nie mój pełen furii, niezbyt cenzuralny ryk to chętnie przyprowadziłaby mi każdą napotkaną istotę żywą. Co gorsza, Gaszka jest na tyle szybka żeby taką dla przykładu sarnę czasami dać radę zawrócić. Wyobrażasz sobie, czytelniku, twojego kochanego pieska naganiającego centralnie na ciebie gigantyczną łanię? Kiedyś biegając z psami po lesie wywaliłam się o szaraka, którego moje pociechy wgoniły mi prosto pod nogi. Sama przyjemność. Nie mówię, że nie da się tego oduczyć, weźmy pod uwagę że Gaszka jest odwoływalna i już nie klasyfikuje ludzi, innych psów oraz koni jako owieczki, co nie zmienia faktu że żeby tego dokonać nauczyłam się zdejmować buta i miotać nim w niecałe dwie sekundy. Nic innego niestety nie działało, w końcu mudi to psy pracujące, miały pasać wielkie węgierskie szare krowy! Co im tam, wrzaski...

Aktualizacja: Mudi nie uczony od szczeniaka bardzo konsekwetnie że nie, nie można wszystkiego pasać, wszystko pasie. Jak widać wyżej, mnie się zdecydowanie zdarzyło ten błąd popełnić. :) Na tę chwilę, Ru udało się oduczyć pasienia i może poruszać się bez smyczy gdzie chce. Gaszce w lesie nie da się zaufać, z tego to powodu pozostaje tam na smyczy. Tigi (4 lata, przez 2 lata pracował na farmie jako pies pasterski) pasie wszystkie istoty kopytne, toteż w miejscach gdzie takie można spotkać jest na flexi, a Gem, Iskra i Cuki śmigają luzem, bo je nauczyłam, że nie, nie pasie się wszystkiego. Da się. Ale to sporo roboty, cierpliwości, nerwów i konsekwencji, konsekwencji, konsekwencji, konsekwencji... No i młody mudi najpewniej pasać spróbuje. Trzeba być na to gotowym.

3. Mudi ma tylko dwa stany: gotów do podboju świata oraz padam ze zmęczenia. Potrzebują mnóstwo ruchu, minimum godzinę dziennie spaceru luzem niezależnie od pogody (albo więcej jeśli ma się czas, ja poświęcam tyle czasu na spacery, ile tylko mogę). Jest ciepło, to wychodzimy wcześnie/bardzo późno ze względu na serce Ru, jest lodowato zimno też wychodzimy, pada deszcz, wali gradem... Nieważne. Pieski muszą wyjść. Co jeśli nie? Po dwóch dniach bez spacerku czarne wyszarpała w moim łóżku dziurę na tyle dużą, żeby tam wleźć i borować dalej, Ru urządzał rajdy na trasie parapet - legowisko demolując wszystko po drodze, pomijając już fakt jak obdrapane były drzwi. Na szczęście ja zawsze mam czas na spacer, a jeśli jestem chora to wychodzi albo Karol, albo moja mama. Są plusy, wybiegane mudiki są aniołkami i całe dnie drzemią bez ruchu na posłanku. :)

Aktualizacja: Z tym się nadal zgadzam, chociaż słyszałam historie o mudi które grzecznie leżą w domu odłogiem. Nasze mają zapewnioną codziennie aktywność, dzięki czemu w domu są aniołkami mimo że jest ich szóstka. Czy się da bez? Nie wiem, bo ja sama potrzebuję codziennie coś ze sobą zrobić. ;)

4. Mudi są brudne. Patrz punkt wyżej, skoro potrzebują ruchu, to rzecz jasna że są wiecznie albo ubłocone, albo mokre, albo znowu mają w futrze gałązki/piach/liście, w dodatku cudowne loczki łapią szaleńczą ilość brudu. Mudiki kochają spanie z właścicielem i zawsze cały ten syf wnoszą na sobie do łóżka. Sama przyjemność. :) Nie muszę chyba wspominać o kłakach wszędzie..?

Aktualizacja: Nic dodać, nic ująć. Są upaprane jak cholera, ja aktualnie staram się częściej je myć i wyczesywać. No i chiński samobieżny pożeracz kłaka baaardzo pomaga.

5. Mudi nie lubią innych psów i ludzi. Jakkolwiek z ludźmi jako tako to jest, moje to nawet czasami lubią dać się pogłaskać jak mają humor, to z psami zawsze jest tak samo. Zwykłam mawiać, że moje psy mają pewną "strefę osobistą" i po naruszeniu strefy wcale nie stronią od pokazania zębami że nie życzą sobie kontaktów. Nie są konfliktowe same w sobie, co nie zmienia faktu że nie bawią się z obcymi psami, nie pozwalają się dotykać i w ogóle dla nich inne psy mogłyby nie istnieć. Czasami jak jednak raz na jakiś dłuższy czas mudiki mają humor na zabawę to niewiele psów rozumie ich zachęty. Jak się łatwo domyślić, zachęcają szczekaniem.

Aktualizacja: Zależy, ale w dużej mierze tak. Gaszka i Ru nie lubią obcych psów, Tigi lubi ale tylko dlatego że liczy że zaliczy, Iskra uprzejmie się wita, Gem lubi ale z przewagą na inne mudi, a Cuki inne psy zwisają i powiewają. Raczej już dla przykładu Gem bardzo lubi ludzi, ma swoje ukochane ciocie, za to Iskra i Tigi mają wywalone. :) Ogólnie, jak chcecie towarzyskiego pieska do innych piesków, to nie bardzo.

6. Mudi muszą pracować. Zdarzają się takie ewenementy umysłowe jak Lucjan, mój mix jednorożca z mudikiem i haszczakiem, aczkolwiek większość mudików potrzebuje wyzwań. Zostały wyhodowane po to, żeby być prawą ręką swojego pana, psem do niemal wszystkiego i najszczęśliwsze są pracując. Oczywiście, w pracy są cudowne, czarne jest gotowa spełnić każde może życzenie i to dając z siebie nawet ponad sto procent możliwości. :) Jeśli nie dasz im zadań, same je sobie znajdą. Mogą zawsze bronić cię przed całym światem, przyprowadzić każdą żywą istotę (na pewno należy do pańci i się zgubiła...), zmienić wystrój wnętrz lub pilnować każdego twojego przedmiotu przed domownikami. Wszystko zależy co im akurat wpadnie do łebka.

Aktualizacja: Nie ma wyjątków, nawet Lucjan czyli Ru musi pracować. :) Również, słyszałam o takich mudi co to nic nie robią i jest spoko, jednak wiecie, no jesteście na moim blogu, a my bierzemy psy z hodowli gdzie te codziennie pracują z krowami. Łatwo wnioskować, że każdy z naszych psów wymaga codziennych wyzwań. Nawet już ponad dziesięcioletnia Gaszkusia.

Kocham małe czarne mimo że pasie, mimo że się drze i wymaga ode mnie codziennego spaceru i kilku treningów w tygodniu. Jest wszystkim tym, czego oczekiwałam od psa, wymagająca i gotowa na każde zadanie. Idealna druga połowa teamu, uważna, dokładna, szybka, pełna entuzjazmu i zrównoważona. Nauczyłam się w porę ją odwoływać, mieć oczy dookoła głowy i przypominać żeby zachowywała się jak należy. Rozczula mnie mój mały głupiutki Ru chociaż pasie wszystko, potrafi boleśnie uderzyć mnie tym pustym łebkiem i łatwo daje się wciągnąć w pyskówki i bójki (na szczęście jest na tyle tchórzliwy że zawsze bójki są na niby :D), za to z pełnią zaangażowania ciągnie mnie jak prawdziwy lider zaprzęgu gdy biegamy i całym sobą okazuje mi swój zachwyt gdy podpinam go do roweru. Jest najsłodszym pieskiem świata ze swoimi umizgami i dyskusjami. Tak, moje diabły dosyć łatwo doprowadzały mnie do szału. Kiedyś. Teraz się przyzwyczaiłam i ich szaleństwa traktuję z dystansem, nauczyłam się zapobiegać sytuacjom których sobie nie życzę. Panuję nad swoimi mudikami i jestem szczęśliwa żyjąc z nimi, co nie zmienia faktu że sądzę, że nie każdy poradziłby sobie z wychowaniem takiego potworka. Są krnąbrne, złośliwe, szalone, pełne energii, wymagają czasu, cierpliwości i konsekwentnego prowadzenia, czasami nawet ciężkiej ręki. Popełniłam wiele błędów które musiałam długo naprawiać, ale nie zmieniłabym swojej decyzji nigdy. Uwielbiam każdą chwilę spędzoną z moimi węgierskimi diablętami, szczekanie jest dla mnie muzyką, wylewnie wychwalam przerwanie pogoni za sarenką i odruchowo już syczę "grzecznie!" mijając obce psy/ludzi. Nazywam często Gaszkę panną doskonałą albo księżniczką perfekcją. Bo mudi są doskonałe, mając dobrego przewodnika. :)

Aktualizacja: Mogłabym jeszcze MASĘ dopisać, ale to w jakimś nowym poście. Aktualizacje większość tłumaczą, podsumowując: Mudi potrzebuje codziennie roboty, jasnych zasad i sporo konsekwencji. :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz